Lokaty? Obligacje? Mieszkanie na wynajem!

Lokaty? Obligacje? Mieszkanie na wynajem!

Wciąż rozwijający się rynek nieruchomości przeznaczonych na wynajem jest między innymi wynikiem analiz, które pokazują, że kupując mieszkanie i wynajmując je, możemy liczyć na zysk rzędu 4 proc. i więcej. Zmieniający się wizerunek studenta, który ponad „tanio” stawia „wygodnie” i „w dobrej lokalizacji”, młodych małżeństw, które nie mogą sobie pozwolić na zakup własnego M oraz aktywnych singli, którym zależy przede wszystkim na wygodzie to pewność, że zakup by wynająć jest dobra inwestycją, zdecydowanie atrakcyjniejszą niż obligacje skarbowe czy lokaty bankowe. Jednak mamieni atrakcyjnymi cyframi możemy zapomnieć, że aby zysk faktycznie wyniósł 4 proc. względem ceny zakupu, konieczne jest spełnienie kilku wymagań.

Kupując mieszkanie z zamiarem wynajęcia, zwracamy uwagę przede wszystkim na takie czynniki jak lokalizacja, metraż, jego standard i cena. Po określeniu grupy docelowej i podjęciu decyzji co do powyższych punktów, warto oszacować realny zysk i zdecydować, czy nasze oczekiwania pokrywają się z rzeczywistym przychodem.

Gdzie najwięcej zarobimy?

Miejscowość, w której cena za wynajem mieszkania jest najwyższa, to bezapelacyjnie stolica naszego kraju. Według danych, średnia cena jaką trzeba zapłacić za metr kwadratowy w Warszawie wynosi około 40 zł. To o 10 zł więcej niż średni koszt wynajmu metra kwadratowego w skali kraju.

Wysoka cena za wynajem idzie jednak w parze z kwotą, jaką trzeba wydać na zakup mieszkania w stolicy – ta wynosi średnio 7200 zł za metr kwadratowy. Nie przeszkadza to osobom inwestującym w Warszawie liczyć na największą rentowność, która wynosi 4,7 proc. Średnia stawka liczona jest z uwzględnieniem rynku wtórnego i w przypadku zakupu mieszkania w Warszawie od dewelopera. Można więc liczyć na spore wahania wartości procentowej.

Bez różnicy na rynek zakupu, są to wartości, które dystansują lokaty i obligacje skarbowe. Nie dają jednak pewności oprocentowania znanej z depozytów, chronionych dodatkowo Bankowym Funduszem Gwarancyjnym. Odpowiedź na pytanie – czy inwestycja w mieszkanie pod wynajem jest warta „zachodu” – pozostawiamy każdemu z osobna, jednak liczby mówią same za siebie, zaś spełnienie założeń dotyczących powodzenia inwestycji wcale nie jest trudne.

A może wynajmować na doby? apmmmmm

W Warszawie, przy obłożeniu 40-procentowym, wynajmując mieszkanie z płatnością za doby, nie miesiące, można zarobić więcej o około 2,5 tys. złotych w skali roku. Wydawać by się mogło, że jest to doskonały sposób na zysk, jednak trzeba zdać sobie sprawę z dwóch faktów – poza wyższym ryzykiem niepowodzenia więcej kosztować nas będzie obsługa. Należy mieć również świadomość, że wynajmując mieszkanie na doby nie stanowimy konkurencji dla standardowych wynajmów, lecz hoteli. Liczy się zatem – poza lokalizacją – wyższy standard aranżacji wnętrz, gdyż oferta ta skierowana jest przede wszystkim dla biznesmenów oraz turystów, zazwyczaj zza granicy.

Wynajem mieszkania na krótki czas jest szczególnie opłacalny w okresie wakacyjnym, świątecznym oraz wiosną i jesienią – w czasie, gdy odbywa się najwięcej konferencji i targów. Jak więc widać jest to oferta sezonowa, która w skali roku niekoniecznie może przynosić systematyczne wpływy, jak ma to miejsce w przypadku tradycyjnego wynajmu.

Mieszkanie pod wynajem to pewny zarobek

Decydując się na zakup mieszkania w stolicy pod wynajem, możemy być pewni przychodów rzędu 4 proc. pod warunkiem, że spełnimy podstawowe założenia dotyczące atrakcyjności takiej inwestycji. Na nieco większą stopę zwrotu możemy liczyć w przypadku mieszkań kupionych od dewelopera, gdyż mimo nieco wyższej ceny za nieruchomość, za wynajem będziemy mogli żądać wyższej zapłaty. Warto wziąć pod uwagę również możliwość wzrostu ceny mieszkania jeśli na sytuację spojrzymy w szerszym zakresie czasowym.

1 Komentarz

  • Mareczko dnia lip 06, 2016 Odpowiedz

    Najlepiej mieszkanie na wynajem, jestem zwolennikiem tego rozwiązania dlatego, że sam wynajmuje ^^, na początku myślałem, że będzie to dochodowa sprawa, ale na chwilę obecną no nie mam już innego wyjścia a kosztuje mnie to więcej nerwów niż myślałem..